nie wiem co ze sobą zrobić

Nie wiem co mam ze sobą zrobić w życiu. : r/Polska. Premium Powerups. Valheim Genshin Impact Minecraft Pokimane Halo Infinite Call of Duty: Warzone Path of Exile Hollow Knight: Silksong Escape from Tarkov Watch Dogs: Legion. NFL NBA Megan Anderson Atlanta Hawks Los Angeles Lakers Arsenal F.C. Philadelphia 76ers. Witam nie wiem czy ktoś mi pomoże ale zaryzykuję. Od początku jestem po rozwodzie mam córkę 9 lat i teraz z obecnym partnerem 3 miesięczną córeczkę, jesteśmy ze sobą od 3 lat Pomocy, nie wiem co ze sobą zrobić. Klasyczna historia, Technik informatyk z małej miejscowości żyjący z rodzicami. Poszedłem na studia zaoczne na informatykę (uczelnia 40 km ode mnie) i niedługo zacznę 3 rok moich studiów. Niestety w mojej okolicy nie ma za bardzo pracy w tym kierunku, nawet w mieście w którym studiuje. Mam kompletnie inny zawód wyuczony niż przedstawiają to propozycje. Oczywiście pracuje w tym zawodzie, bo muszę, ale nie jest to, lubię pomagac innym, no ale cóż, czy warto w wieku 45 lat coś zmieniać? Teraz to już kompletnie nie wiem co ze sobą zrobić. Ty nie mogłaś mnie wysłuchać, więc wszystko opowiedziałam Jezusowi. Babcia przytuliła Julkę. – To najlepsze, co mogłaś zrobić. Jezus jest naszym najlepszym przyjacielem. Zawsze ma dla nas czas i szczerze nas słucha. – Wiem, tatuś też tak mówi, ale dziś czułam się tak, jakby Jezus był obok mnie. Czułam, jakby ze mną Więc tym bardziej nie wiem, co ze sobą zrobić, kogo się poradzić, na kim się wzorować. Mąż mnie zostawił, związał się z kimś innym i wygląda na to, że on jest szczęśliwy – a ja nie potrafię go ani znienawidzić, ani wmówić sobie, że wcale nie chcę, żeby do mnie wrócił. sebutkan empat prinsip dasar gerakan langkah kaki rapat. 27 Cze 2018, Śro 14:50, PID: 752762 Hej, mam 20 lat niedawno podjęłam decyzje o rzuceniu studiów, rodzicom o tym nie powiedziałam. Udaję, że chodzę na egzaminy a tak naprawdę siedzę w parku i zastanawiam sie nad swoim zyciem. Zamierzam się od nich wyprowadzić i znaleźć pracę, ale boję się że sobie nie poradze, chyba skończę pod mostem. Moja matka często mi powtarzała, że umię, czuje się jak bezwartościowa osoba. Nie mam wsparcia w rodzinie, rodzeństwie, nie posiadam nawet przyjaciół, bo kto chciałby sie zadawac z osobą, która nic nie mówi, jest odludkiem. Chciałabym znaleźć pracę za granicą, nawet na produkcji. Boję się tego co przyniesie los. smutna00 Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 14:58, PID: 752764 Mam tak samo, przytulam. Czemu od razu za granicą a nie w Polsce? nołlajf Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 15:04, PID: 752766 Bo w Polsce wynajem pokoi jest drogi. Za granicą można więcej zarobić i z tego co patrzyłam to pracodawca zapewnia zakwaterowanie, nie trzeba się wtedy o to martwić. Ja jestem strachliwym człowiekiem i nie potrafię nic sama załatwić smutna00 Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 15:06, PID: 752767 To tak jak i ja. U mnie sporo winy jest w roznianczeniu mnie przez mamę. Czemu przerwalas studia? 27 Cze 2018, Śro 15:09, PID: 752768 (27 Cze 2018, Śro 15:04)nołlajf napisał(a): Bo w Polsce wynajem pokoi jest drogi. Za granicą można więcej zarobić i z tego co patrzyłam to pracodawca zapewnia zakwaterowanie, nie trzeba się wtedy o to martwić. Ja jestem strachliwym człowiekiem i nie potrafię nic sama załatwić Tylko takie zakwaterowanie często jest, że mieszkasz w kilka osób w pokoju/domku, nie przeszkadzałoby Ci to? nołlajf Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 15:24, PID: 752770 Na studiach się męczyłam. W pierwszym semestrze ciągle były jakieś prezenacje, udawało mi się zawsze kogoś znaleźć do pary, ale wystąpienia przed wszystkimi mnie wykańczały. W sumie to nic mi tam nie szło, czasem asystenci się ze mnie śmali lub obrażali że czegoś nie umiem. Dwa tygodnie przed sesją byłam tak tym wszystkim zmęczona że nie dawałam rady wstać z łóżka. Nie wiem czy cokolwiek mnie w życiu interesuje. A mieszkanie z kilkoma osobami w pokoju by mi nie przeszkadzało. Znając mnie to bym udawała, że ich nie ma, do nikogo bym sie nie odzywała, tak jak na studiach. smutna00 Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 15:45, PID: 752772 Na studiach do nikogo się nie odzywałaś? I nie zjedli Cię? W sensie nie dokuczali? nołlajf Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 15:55, PID: 752774 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Cze 2018, Śro 16:03 przez nołlajf.) (27 Cze 2018, Śro 15:45)smutna00 napisał(a): Na studiach do nikogo się nie odzywałaś? I nie zjedli Cię? W sensie nie dokuczali?Na początku troche się odzywałam, wszędzie z nimi chodziłam, ale z nikim tam się nie zaprzyjaźniłam. Dwie dziewczyny z grupy tylko krzywo na mnie patrzyły, ale tak to nikt mi nie dokuczał. Chciałabym cofnąć czas i znowu być w podstawówce, wszysko wtedy było łatwiejsze. Nauka mi dobrze szła, miałam najlepszą przyjaciółke i znajomych z którymi często wychodziłam na podwórko. Ahh... wtedy to czułam, że żyje. MiMała Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 16:18, PID: 752781 Rodzice potrafią s+ psychikę. Ale najgorzej jest ich słuchać i wierzyć w to. Wiem,ze łatwo się mówi, bo sama to przerabiałam. Niemniej, wyprowadzka to bardzo dobry pomysł. I mieszkania nie są wcale takie drogie, zależy jeszcze gdzie. Spokojnie byś się utrzymała z pensji produkcyjnej w Polsce. Boomshaka Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 17:02, PID: 752788 Po pierwsze mieszkanie z rodzicami dłużej niż do studiów jeszcze nikomu na dobre nie wyszło, prędzej czy później nastąpi konflikt albo staniesz się nieporadną sierotą pod skrzydełkami mamusi. Druga sprawa praca za granicą, przestrzegam to nie są wakacje, pal licho wyeksploatowanie fizyczne, najgorzej jest z psychiką. O ile przygłupy, ćpunki, dresy Jessiki żyją tam jakby Pana Boga za nogi złapali o tyle normalni ludzie często łapią tam doła, mają całkiem przykre przygody, nie potrafią się odnaleźć. Ja znam większość właśnie takich relacji od ludzi, hajs się zgadzał, nieźle zarobili ale powiedzieli, że już więcej nie wrócą, właśnie przez straszne towarzystwo, które akurat ima się łatwych robót typu pakowanie produktów, w firmach przewozowych, halach produkcyjnych itp. Jeśli jedziesz na proste prace to trzeba się z tym liczyć Acj Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 17:28, PID: 752794 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Cze 2018, Śro 17:28 przez Acj.) Znajomy wyjechał za granicę ponad rok temu i się nie obłowił... szemrane agencje pracy. Zależy jakie masz doświadczenie na tym polu. Jak żadne, to chyba zacząć lokalnie. Chociażby te 3 miechy by mieć jakieś fundusze w razie co. Co do studiow, to im dłużej zwlekasz, tym pewnie bardziej zaboli. Nie znam Twojej sytuacji i może faktycznie lepiej jak najszybciej się wymiksować z domu... pytanie czy to aby odpowiednie rozwiązanie. Jaka Twoja decyzja nie była, to życzę Ci powodzenia. Będzie dobrze, bo innego wyjścia nie ma.;p niesmialytyp Zarejestrowany(a) 27 Cze 2018, Śro 17:34, PID: 752795 nie przejmuj się tymi studiami. Ja też zrezygnowałem z pierwszych studiów i wróciłem do studiowania po trzech latach, kiedy już jako tako się ogarnąłem społecznie. Z tobą może być podobnie, albo równie dobrze możesz olać studia całkiem, to nie jest żaden wyznacznik sukcesu. 27 Cze 2018, Śro 23:10, PID: 752822 Też przestałem chodzić na studia już na pierwszym semestrze i na kolejnych studiach to samo. Rodzicom powiedziałem, że mnie wylali. Fakt, było ciężko z rodzicami, ale sami uważali, że się do niczego nie nadaję, więc dość łatwo uwierzyli. Co do pracy i wyprowadzki, to polecam. Tak jak ktoś powiedziała w Polsce utrzymasz się z pracy na produkcji. Wiem po sobie. Myślę, że dobrym sposobem na aklimatyzację w nowym środowisku (mieszkanie i praca) jest posiadanie kogoś, kto pomoże Ci to wszystko ogarnąć. Jakiś znajomy, czy koleżanka. nołlajf Zarejestrowany(a) 01 Lip 2018, Nie 17:55, PID: 753307 (27 Cze 2018, Śro 23:10)Caveman27 napisał(a): Też przestałem chodzić na studia już na pierwszym semestrze i na kolejnych studiach to samo. Rodzicom powiedziałem, że mnie wylali. Fakt, było ciężko z rodzicami, ale sami uważali, że się do niczego nie nadaję, więc dość łatwo uwierzyli. Co do pracy i wyprowadzki, to polecam. Tak jak ktoś powiedziała w Polsce utrzymasz się z pracy na produkcji. Wiem po sobie. Myślę, że dobrym sposobem na aklimatyzację w nowym środowisku (mieszkanie i praca) jest posiadanie kogoś, kto pomoże Ci to wszystko ogarnąć. Jakiś znajomy, czy koleżanka. Ja cały pierwszy semestr zaliczyłam i dopiero w drugim semestrze na początku czerwca przestałam uczęszczać na zajęcia. Jeszcze nie byłam w dziekanacie, żeby złożyć podanie o rezygnacje. Może poczekam aż sami mnie wyrzucą, jak u ciebie wyglądał proces rezygnacji? Przysyłają jakieś pismo do domu? Ciągnie mnie do pracy za granicą, bo tyle co tam zarobie i oszczędze to w przeliczeniu na naszą walute wyjdzie calkiem sporo. Jeszcze nie wiem co mam robić, czy zostac w domu przez miesiac jeszcze i tu pracowac. u_what_mate Zarejestrowany(a) 01 Lip 2018, Nie 18:21, PID: 753311 (01 Lip 2018, Nie 17:55)nołlajf napisał(a): (27 Cze 2018, Śro 23:10)Caveman27 napisał(a): Też przestałem chodzić na studia już na pierwszym semestrze i na kolejnych studiach to samo. Rodzicom powiedziałem, że mnie wylali. Fakt, było ciężko z rodzicami, ale sami uważali, że się do niczego nie nadaję, więc dość łatwo uwierzyli. Co do pracy i wyprowadzki, to polecam. Tak jak ktoś powiedziała w Polsce utrzymasz się z pracy na produkcji. Wiem po sobie. Myślę, że dobrym sposobem na aklimatyzację w nowym środowisku (mieszkanie i praca) jest posiadanie kogoś, kto pomoże Ci to wszystko ogarnąć. Jakiś znajomy, czy koleżanka. Ja cały pierwszy semestr zaliczyłam i dopiero w drugim semestrze na początku czerwca przestałam uczęszczać na zajęcia. Jeszcze nie byłam w dziekanacie, żeby złożyć podanie o rezygnacje. Może poczekam aż sami mnie wyrzucą, jak u ciebie wyglądał proces rezygnacji? Przysyłają jakieś pismo do domu? Ciągnie mnie do pracy za granicą, bo tyle co tam zarobie i oszczędze to w przeliczeniu na naszą walute wyjdzie calkiem sporo. Jeszcze nie wiem co mam robić, czy zostac w domu przez miesiac jeszcze i tu pracowac. Na twoim miejscu dobrze bym się zastanowił nad decyzją o rzuceniu studiów. Naprawdę chcesz do końca życia robić w za kiepską pensję? nołlajf Zarejestrowany(a) 01 Lip 2018, Nie 23:03, PID: 753379 (01 Lip 2018, Nie 18:21)u_what_mate napisał(a): (01 Lip 2018, Nie 17:55)nołlajf napisał(a): (27 Cze 2018, Śro 23:10)Caveman27 napisał(a): Też przestałem chodzić na studia już na pierwszym semestrze i na kolejnych studiach to samo. Rodzicom powiedziałem, że mnie wylali. Fakt, było ciężko z rodzicami, ale sami uważali, że się do niczego nie nadaję, więc dość łatwo uwierzyli. Co do pracy i wyprowadzki, to polecam. Tak jak ktoś powiedziała w Polsce utrzymasz się z pracy na produkcji. Wiem po sobie. Myślę, że dobrym sposobem na aklimatyzację w nowym środowisku (mieszkanie i praca) jest posiadanie kogoś, kto pomoże Ci to wszystko ogarnąć. Jakiś znajomy, czy koleżanka. Ja cały pierwszy semestr zaliczyłam i dopiero w drugim semestrze na początku czerwca przestałam uczęszczać na zajęcia. Jeszcze nie byłam w dziekanacie, żeby złożyć podanie o rezygnacje. Może poczekam aż sami mnie wyrzucą, jak u ciebie wyglądał proces rezygnacji? Przysyłają jakieś pismo do domu? Ciągnie mnie do pracy za granicą, bo tyle co tam zarobie i oszczędze to w przeliczeniu na naszą walute wyjdzie calkiem sporo. Jeszcze nie wiem co mam robić, czy zostac w domu przez miesiac jeszcze i tu pracowac. Na twoim miejscu dobrze bym się zastanowił nad decyzją o rzuceniu studiów. Naprawdę chcesz do końca życia robić w za kiepską pensję?Studia nie gwarantują pracy i nie zawsze zarabia się po nich kokosów. Gdybym pracowała w zawodzie po studiach zarobilabym okolo 2 tys. Zawsze mogę wrócić na studia, ale już na przyszlosciowy kierunek. I żadna praca nie hańbi. Nie napisalam, że cale zycie zamierzam pracowac za kiepska pensje. Mam dopiero 20 lat i dużo może sie w moim życiu zmienić. Nie rozumiem ludzi ktorzy mysla ze bez studiow to nic nie mozna osiagnac. mardybum Zarejestrowany(a) 01 Lip 2018, Nie 23:23, PID: 753381 (01 Lip 2018, Nie 23:03)nołlajf napisał(a): Studia nie gwarantują pracy i nie zawsze zarabia się po nich kokosów. Gdybym pracowała w zawodzie po studiach zarobilabym okolo 2 tys. Zawsze mogę wrócić na studia, ale już na przyszlosciowy kierunek. I żadna praca nie hańbi. Nie napisalam, że cale zycie zamierzam pracowac za kiepska pensje. Mam dopiero 20 lat i dużo może sie w moim życiu zmienić. Nie rozumiem ludzi ktorzy mysla ze bez studiow to nic nie mozna osiagnac. Masz rację, też rzuciłam studia za pierwszym razem, rok popracowałam i w tym roku na nowo składam, już pewna że chcę i co chcę studiować, nie skończyłam pod mostem i nie żałuję swojej decyzji, także nie przejmuj się i rób jak Ci serce podpowiada 03 Lip 2018, Wto 8:26, PID: 753563 (01 Lip 2018, Nie 17:55)nołlajf napisał(a): (27 Cze 2018, Śro 23:10)Caveman27 napisał(a): Też przestałem chodzić na studia już na pierwszym semestrze i na kolejnych studiach to samo. Rodzicom powiedziałem, że mnie wylali. Fakt, było ciężko z rodzicami, ale sami uważali, że się do niczego nie nadaję, więc dość łatwo uwierzyli. Co do pracy i wyprowadzki, to polecam. Tak jak ktoś powiedziała w Polsce utrzymasz się z pracy na produkcji. Wiem po sobie. Myślę, że dobrym sposobem na aklimatyzację w nowym środowisku (mieszkanie i praca) jest posiadanie kogoś, kto pomoże Ci to wszystko ogarnąć. Jakiś znajomy, czy koleżanka. Ja cały pierwszy semestr zaliczyłam i dopiero w drugim semestrze na początku czerwca przestałam uczęszczać na zajęcia. Jeszcze nie byłam w dziekanacie, żeby złożyć podanie o rezygnacje. Może poczekam aż sami mnie wyrzucą, jak u ciebie wyglądał proces rezygnacji? Przysyłają jakieś pismo do domu? Ciągnie mnie do pracy za granicą, bo tyle co tam zarobie i oszczędze to w przeliczeniu na naszą walute wyjdzie calkiem sporo. Jeszcze nie wiem co mam robić, czy zostac w domu przez miesiac jeszcze i tu pracowac. Na wszystkie wykłady chodziłem do końca, ale na sesję już nie poszedłem. Jakoś miesiąc, czy dwa po zakończeniu sesji dostałem pismo, że zostałem skreślony z listy studentów. „Nie wiem co w życiu robić” to pewnie zdanie wypowiedziane przez niejednego z Was. Szczerze powiedziawszy z moich ust, to zdanie, padło bardzo dużo razy. No i niestety, w chwilach zwątpienia, nadal pada. Jestem osobą, która skończyła studia chemiczne, pracowała w biurze obsługi klienta, teraz na przykład pisze bloga i pracuję w księgarni. Jestem osobą, która cały czas szuka, mimo iż często brak jej odwagi. W związku z tym, na pewno nie możecie traktować tego wpisu jakby pisał go jakiś mentor, ponieważ jeszcze nie znalazłam tego, co chciałabym w życiu robić, ale chętnie podzielę się moją historią oraz rozważaniami na ten temat. Robić w życiu to, co się kocha Nie zawsze chciałam robić w życiu to, co się kocha. Początkowo chciałam po prostu, żeby dawało mi to miliony monet. Przez chwilę chciałam spełnić oczekiwania rodziców. Życie jednak postanowiło, że w roku, kiedy zdawałam maturę i musiałam podjąć decyzję odnośnie mojej ścieżki życiowej, zmarł mój tata. Więc jak możecie się domyślać, byłam podłamana i nie chciało mi się iść na żadne studia. Moje decyzje o rekrutacji, były z lekka nieprzemyślane. Wybrałam psychologię, bo do tego wówczas mnie pchało. Wybrałam pedagogikę, tak na wszelki wypadek, bo czułam, że chcę pomagać dzieciom niepełnosprawnym. I wybrałam chemię, bo… Chciałam zrobić coś nowego, szalonego? Nie wiem. Nawet nie zdawałam matury rozszerzonej z tego przedmiotu. Sprawy potoczyły się tak, że przepłakałam tygodnie, bo nie dostałam się na psychologię. Następnie stwierdziłam, że nie nadaję się jednak do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi, więc znów płakałam, mimo iż dostałam się na ten kierunek. Ale dostałam się też na chemię i chciałam, żeby to była dobra przygoda. I bardzo chciałam, żeby był to trafiony wybór. Przygoda była, tyle że z nosem w podręcznikach. Ten sam nos, co popołudniami był w książkach, do południa siedział w oparach w laboratorium. Już na drugim roku czułam, że tego nie pokocham. Czułam, że ośmiogodzinne sesje w labach nie są dla mnie. Ale dociągnęłam do licencjatu, obroniłam się na pięć i ta sama ocena widniała na dyplomie. Więc mimo, iż szło mi dobrze, to tego nie pokochałam. I wtedy już wiedziałam, że chcę robić w życiu coś, co da mi frajdę, i będę to robić z pasją. Jednak moje poczucie spełniania czyichś oczekiwań sprawiło, że zaczęłam magisterkę z analityki żywności. Po spotkaniu z panem profesorem x, który nie mógł się doczekać wziąć wegetariankę do rzeźni, zaczęłam intensywnie myśleć o tym, żeby to przerwać. I jak zawsze, z pomocą przyszedł mi mój Kuba. Wspierał mnie i wygłosił krótką lekcję, niczym coach, że muszę podjąć SWOJĄ decyzję na temat przyszłości. I tak zrezygnowałam ze studiów. To pokrótce o mojej historii. Co tak naprawdę kochasz robić? Nie znajdziesz swojej pasji, jeśli nie odpowiesz sobie na jedno, najważniejsze pytanie: co tak naprawdę kochasz robić? A nie znajdziesz na nie odpowiedzi, póki nie zaczniesz PRÓBOWAĆ, DOŚWIADCZAĆ, PRAKTYKOWAĆ. To wszystko nie jest łatwe, ponieważ możesz tak jak ja, bać się porażek. Bać się, że to co zaczniesz robić, nie będzie Ci sprawiało frajdy. Że to tylko marnowanie Twojego czasu i może pieniędzy. Nic bardziej mylnego. Zmień swoje myślenie! Każdy Twój krok w tym kierunku to inwestycja w siebie. Inwestycja w jedyną osobę, która będzie z Tobą już na zawsze, do końca Twych dni. Boisz się porażek? To ja Ci mówię, że nie ma porażek, są tylko lekcje. I chociaż tak ciężko jest nam to zrozumieć, to jest to prawda. Samej mi czasem ciężko zrobić krok na przód, ze wzgląd na perspektywę porażki. Ale zawsze przypominam sobie, że to tylko lekcja. Myślisz sobie, że zmarnowałeś dwa miesiące swojego życia, bo uczyłeś się gry na gitarze, ale jednak nie poczułeś, że to TO? Ja mówię: WOW, wiesz już, że granie na gitarze nie jest dla Ciebie, jesteś krok bliżej od znalezienia czegoś, co naprawdę sprawia Ci frajdę. Wiesz już, jak to jest grać na gitarze. Wiesz co jest w tym trudne, wiesz, co Ci się w tym podobało. Wspaniałe doświadczenie, prawda? Nie wiem co w życiu robić i co kocham Może nie znasz odpowiedzi na to pytanie, ponieważ nie znasz wystarczająco siebie. Może nie żyjesz zbyt uważnie i po prostu tego nie widzisz. Nie skupiasz się na sobie, jesteś o krok przed swoimi wrażeniami i odczuciami. Nie znajdujesz czasu, by popytać siebie. Ciągle gonisz do przodu. Zacznij wypisywać sobie rzeczy, które danego dnia sprawiły Ci przyjemność. Zacznij wypisywać wszystkie rzeczy, które chciałbyś spróbować, ale zawsze znajdujesz jakieś „ALE”. Zacznij myśleć więcej o sobie, swoich potrzebach, marzeniach. Wróć myślami do dzieciństwa, co wtedy lubiłeś robić. Co chciałeś wtedy robić. Kim chciałeś być w przyszłości jako dziecko. Bardzo często odpowiedź na stawiane nam dzisiaj pytania, możemy odnaleźć, cofając się do naszego dzieciństwa. Weź książkę do ręki, magazyn, czasopismo. Czytaj blogi. Znajdź forum, na temat, który Cię interesuje i udzielaj się tam. Poznawaj nowe osoby. Poznaj ich doświadczenie. Inspiruj się. Doświadczaj. Zapisz się na warsztaty, szkolenia. Tylko doświadczając poczujesz czy bije Ci szybciej serce. Czy to akurat TO. Nawet z pozoru najdziwaczniejsza, najskromniejsza pasja jest czymś bardzo, ale to bardzo cennym.” S. King Ja moje pomysły na pasje, uważałam za zbyt błahe. Bo jak to „kocham spędzać czas ze zwierzętami, kocham na nie patrzeć, być przy nich, obserwować je, głaskać, dotykać”. Przecież to nie jest żadna pasja. Mam psa. Myślę więc jak każdy opiekun. Jakie to błahe! Tak sobie myślałam. Ale mój mąż uświadamia mi codziennie, że mam swoisty dar, że potrafię z nimi złapać kontakt wszędzie. Potrafię się z nimi dogadać, a przede wszystkim, że w momencie gdy je spotykam, cała promienieje. Więc zrozum, że nie ma czegoś takiego jak głupie pomysły. W każdym z nas siedzi coś innego, każdego z nas cieszy coś innego, każdy z nas ma inne pragnienia, pożądania, chęci. Chyba wiem, ale boję się spróbować Kiedy do mojej głowy wkradają się takie myśli zadaję sobie pytanie: co najgorszego może się stać? Odpowiadaj. Drąż dalej. No i co z tego, czy jest to takie złe jak mi się wydaje? Odpowiadaj sobie dalej. Aż zapewniam Cię, dojdziesz do tego, że nic złego tak naprawdę nie może się stać. Pieniądze to tylko pieniądze, jak będziesz musiał je stracić na potrzeby odkrywania swojej pasji, to zawsze możesz je zdobyć ponownie. Bo pieniądze to rzecz do nabycia. Czas? Już Ci mówiłam! To inwestycja w siebie, więc nic nie tracisz. Może się nie udać? Nie spróbujesz- nie dowiesz się. Może Ci się za jakiś czas to wszystko znudzić? To zaczniesz coś nowego, i zawsze będziesz o krok dalej. A teraz odpowiedz sobie na pytanie z goła inne! Co najlepszego może się stać? Pomyśl sobie, odpowiedz sobie głośno. Spełnisz swoje marzenia? Zmienisz swoje życie o 180 stopni? Zaczniesz żyć pełną piersią i będziesz szczęśliwy? Sam sobie odpowiedz. I zauważ, że sam siebie blokujesz. Nikt inny za Ciebie nie przezwycięży tych lęków, nikt inny nie zawalczy o Twoje szczęście. Zacznij działać Myślisz, że już znalazłeś TO, czego szukałeś. No to musisz działać dalej, zagłębiać się w tej dziedzinie. Poświecić jej czas i swoją energię. Jeżeli chcesz, żeby twoja PASJA była sposobem na życie, zarabianie, to tym bardziej, czeka Cię jeszcze długa droga. Ale realnie oceń, czy z Twojej pasji mogą być pieniądze. Jeżeli nie, nie martw się. Przecież Twojej pasji możesz poddawać się wieczorami, w weekendy. Oczywiście o ile Twoja praca zarobkowa nie będzie Ci spędzać snu z powiek i nie będziesz w nią zaangażowany dwadzieścia cztery godziny na dobę, zapominając przy tym o sobie. W takiej sytuacji pomyśl, czy tak powinno wyglądać Twoje życie. Przecież życie to nie tylko pieniądze. Tak czy siak na drodze w rozwijaniu swojej pasji, jej zgłębianiu, będziesz musiał się brać codziennie do pracy i gnać do przodu. Ano dlaczego? Może po to, by stać się lepszą wersją siebie? A może żeby w końcu zrealizować tkwiący w Tobie potencjał? Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę nikt do końca nie wie, po co. Na dodatek nie będziesz wiedział jak długo będziesz to robił. Ale musisz wiedzieć ze robisz to dla siebie! To da Ci kopa do działania. I co najważniejsze, w ostatecznym rozrachunku, da Ci szczęście. Twój czas jest ograniczony, a więc nie marnuj go na życie cudzym życiem. Nie daj się złapać w pułapkę przeżywania życia, będąc sterowanym przez innych. Nie pozwól, by zgiełk opinii innych zagłuszył twój wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One jakimś cudem już wiedzą, kim tak naprawdę chcesz zostać. Wszystko inne ma wartość drugorzędną!” – Steve Jobs I tego Wam i sobie życzę, abyśmy nie bali się żyć. Nie bali się szukać i weryfikować. Nie bali się odkrywać prawdy o sobie. Może nie jest nam dane żyć w skórze businessmana, może chcemy żyć na wsi, prowadząc małe gospodarstwo. Może praca w korporacji nie jest dla nas, ale boimy się opinii innych i boimy się dopuścić do głosu nasz wewnętrzny glos dziecięcych marzeń i spróbować sił jako pisarz. Może wiecznie żyjemy czyimiś marzeniami. Może boimy się opuścić bezpieczną przystań i przez to stoimy w miejscu. Nie ma na to czasu. Działajmy, rozwijajmy się. Mimo wszelkich wątpliwości, nie poddawajmy się. A Wy, jesteście osobami z pasją, a może, tak jak ja, nadal jej szukacie? Co jest w tym wszystkim dla Was najtrudniejsze? Usłyszeć głos serca, a może wyjść ze swojej strefy komfortu? Dajcie znać, zmotywujmy się nawzajem! Witam chciałbym, jakoś pomóc sobie chciałbym skorzystać z takiej pomocy, ale nie ogarniam zbytnio gdzie się udać tzn Na miting nie pójdę, ponieważ nie wiem czy bym wgl się odezwał, wiem że jest taka opcja że na jakiś oddział otwarty czy coś w tym stylu ogólnie chciałbym się umawiać z terapeutą i chodzić na jakąś terapie np co Tydzień, skłoniło mnie to do tego że po moim 9 miesięcznym postanowieniu napiłem się Alko w moje urodziny ehh a do tego zapaliłem i znów palę. Druga sprawa planuję wrócić do wujka ale On jest Alkoholikiem i nie widzi z tego żadnego problemu pije nie chodzi do pracy tzn chodzi ale nie regularnie, bo obecnie wynajmuję za 700 zł w tym rachunki, a gdybym wrucił to musiał bym zrobic wylewki kupic piece żeby to w miarę wyglądało, Bo ileż mnożna siedzieć na Wynajmie i wgl planuje też za 2 lata wyjechać za granicę od Nowego roku mam zamiar chodzić na Angielski Metodą Callana, a czy mi się uda niewiem ja ledwo mówie po polsku ehh Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj na forum Myślę, że informację o terapii znajdziesz w najbliższym ośrodku leczenia uzależnień. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj RobRob Bardzo dużo tych planów na przyszłość. Jednak jeśli nie przestaniesz pić to z planów nici. Pojawią się kolejne, również utopijne marzenia i poczucie niespełnienia, bo alkohol rozwiązuje: umowę o pracę, konto bankowe, związki, portfel.... Nie rozwiązuje tylko problemów, zamiarów i planów. Zauważam, że gdzieś żyjesz w jakiejś utopi.... Jak zamierzasz niepić będąc z wujkiem - czynnym alkoholikiem? Tak sie nie da na początki drogi. Wujek to wyzwalacz, alkohol pod ręką to wyzwalacz, znaczy zamierasz wejść prosto na minę wiedząc o niej, że tam jest. Wszystko to vo napisałam jest dla Ciebie, do przemyślenia. Terapii szukaj na googlu pod hasłem Ośrodki Leczenia Uzależnień, dla Twojego miejsca zamieszkani Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci. Emilka Alkoholiczka Za tę wiadomość podziękował(a): marcin, Kast001 Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj jestem Marcin alkoholik. Pocieszę Cię, możesz śmiało iść na miting AA bo na nim nie jest wymagane mówienie. Wystarczy, że będziesz słuchał. Za tę wiadomość podziękował(a): andrzejej, marcin, Szanelka Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witam Jerzy alkoholik. "Chętnych los poprowadzi, niechętnych wlecze"- Seneka Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj RobRob Dużo chcesz, marzysz...a czynów brak, więc i zmian brak. Jestem Monika alkoholiczka. Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą, nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel Za tę wiadomość podziękował(a): marcin Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Cześć Rob Dla mnie trzeźwienie oznaczało duże zmiany, kiedy wiele z nich się dokonało - wówczas przyszedł czas realizację planów i spełnianie marzeń Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Na miting nie pójdę, ponieważ nie wiem czy bym wgl się odezwał, ... Witaj RobRob Masz problem z alkoholem i zarazem różne plany i marzenia. Chciałbyś coś z tym problemem zrobić, ale mam wrażenie, że idąc po najmniejszej linii oporu. Praktyka w zdrowieniu mówi, że jak się przyłożysz - tak będziesz miał. Dlatego zasugeruję Ci jednak spotkania w realu, na mitingach: Poszukaj sobie mitingu w Twojej okolicy. Skąd wiesz czy byś się odezwał czy nie? Nie pisz scenariuszy, bo tam są tacy sami ludzie jak Ty - alkoholicy. Dobrze zrobi Ci kontakt z ludźmi, pośród których możesz czuć się bezpieczny i będziesz mógł poznać praktyczne stosowanie zasad życia w trzeźwości. One jeszcze nikomu nie zaszkodziły na trzeźwej drodze. Chyba nie zamierzasz czy to ucząc się angielskiego, czy to jadąc do UStates - unikać ludzi? Jeśli faktycznie chcesz skończyc swą "znajomość" z alkoholem - postaw na pierwszym miejscu realne działania. To dobra inwestycja i dość mocno pewna. Twoja trzeźwość to podstawa do tego by spełniać swoje plany i marzenia. W pijanym widzie są one UTOPIĄ - tak jak i to pijane życie. Jestem alkoholikiem. Za tę wiadomość podziękował(a): williwilli55, marcin Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez andrzejej. Witaj Rob Jestem Janek alkoholik dzisiaj nie piję Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Zawaliłem bo, od miesiąca znów sięgam po alkohol, mam takiego znajomego co niestety lubi wybić i ostatnie nasze spotkania to były, że przegina lismy, i jego panna jest nie dość wściekła na niego to i na mnie, wczoraj mi napisała że znalazła mieszkanie i jak chce to mogę sobie kolegę wziąść do siebie, jak to przeczytałem to strasznie się poczułem, chciałbym ją dziś przeprosić, przez messengera wogule wypada?? Chce napisać Takie coś Aniu przepraszam za moje zachowania ostatnie chodź wiedziałem że nie lubisz jak On pije to i tak przegibalismy i to mocno, przez noc zdałem sobie sprawę, że to nie dziś powinienem wyskoczyć z przeprosinami a rok temu bo wtedy mieliśmy 1 wpadkę i wtedy obiecać Ci że już nie będę z Nim pił nigdy, przez ostatnie 9 miesięcy czułem się wyśmienicie a ostatnie trzy to już wgl jak rzuciłem palenie w Lipcu, no ale niestety przyszły moje urodziny i straciłem rozum i nie dość że się napilem to i zapalilem, obiecuje Ci że już z Nim się nie napoije bo to do niczego dobrego nie robi jeszcze raz przepraszam, może być takie coś, ja jak byłem przez te 9 miesięcy w abstynencja to go kryłem czy to z piciem czy paleniem ona się domyślała i domyślam się że się zawiodła o tych kłamstwach, ja koledze wczoraj napisałem jak będzie palił przy mnie albo pił i jak ona się spyta to powiem prawdę, ogulnie mam wyrzuty sumienia proszę o odpowiedź Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Proszę abyś nie tworzył nowych tematów, połączyłam je. To jest twój osobisty wątek. Dziękuję Za tę wiadomość podziękował(a): Zakapior Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Można i cały poemat napisać w ramach przeprosin, ale pytanie co to da? Liczą się czyny czyli realne rzeczy robione w ramach zadośćuczynienia, a słowa to słowa, mogą być piękne, ale bez pokrycia w działaniu nic nie znaczą. Nie pomogę Ci w prostowaniu konsekwencji Twojego picia, ale interesuje mnie czy w ogóle chcesz być trwale trzeźwy i jak ten stan zamierzasz utrzymać? Pozdrawiam pogodnie. Za tę wiadomość podziękował(a): andrzejej Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Tak chce być trzeźwy, bo jak nie patrzeć ten związek trochę przezemnie się może rozpaść, ale z drugiej strony ja mu na siłę alkoholu nie wlewałem, planuje od nowego roku iść na terapię, dlaczego od nowego wstyd się przyznać ale mam długi które do końca tego roku będę spłacał Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Tak chce być trzeźwy, planuję, iść na terapię, wysłał byś przeprosiny na moim miejscu?? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Rob zrozum, nie wiem co bym zrobił na Twoim miejscu bo nie jestem w Twojej sytuacji. Nie bardzo też rozumiem dlaczego terapia ma kolidować ze spłatą długów. Chyba, że masz na myśli leczenie zamknięte. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez Zakapior. Cześć Rob Miałam sporo nadszarpniętych relacji, kiedy postanowiłam pożegnać butelkę. Wiele z nich udało mi się naprawić, innych nie. Było to jednak możliwe dopiero wówczas, kiedy uporządkowałam swoje sprawy. Najpierw musiałam zająć się swoim alkoholizmem i ugasić ten pożar, zanim byłam w stanie wyjść do bliskich z wiarygodnym dla mnie i dla nich przesłaniem, że chcę się zmienić i spróbować naprawić wyrządzone krzywdy. Kiedy piłam obiecywałam gruszki na wierzbie i musiało upłynąć sporo wody, zanim najbliżsi na nowo mi zaufali. Twoi znajomi to dorośli ludzie. Jeśli zechcą to będą razem, jeśli nie, to się rozstaną. Nie przeceniałabym na Twoim miejscu swojej roli w tym wszystkim. Za tę wiadomość podziękował(a): andrzejej, williwilli55, Cyrax 666, marcin, Krysia 1967 Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

nie wiem co ze sobą zrobić